Przejdź do treści

Złap sen! – czyli jakie moce kryje w sobie łapacz snów?

Amulet, talizman, a może zwykła ścienna dekoracja (makramowa albo wykonana na szydełku)? Przedmiot magiczny, posiadający tajemne właściwości, a może po prostu ciekawy, oryginalny wzór będący dopełnieniem stylizacji? Łapacz snów to coraz bardziej popularny motyw w zdobnictwie i dekoratorstwie, ale czym właściwie jest? Czy pasuje do każdego wnętrza oraz każdej stylizacji? I dlaczego wieszając go nad łóżkiem mamy gęsią skórkę? Pozwólcie, że zabiorę was dziś w podróż do świata dawnych wierzeń, które z jakiegoś powodu… wciąż nie dają o sobie zapomnieć.

Dawno, dawno temu…

Siedzimy właśnie przed drewnianą chatą w starej, indiańskiej wiosce. Wokół rozpościera się splątana gęstwina nieprzebytej dżungli, a pomocy szukać można tylko u szamana lub innych starych już i doświadczonych członków plemienia. Zamieszkująca chatę kobieta niedawno urodziła dziecko. Coś jednak jest nie tak – maluch nie może spać i wciąż płacze. Nawet teraz z wnętrza dochodzi nas rozpaczliwe łkanie malca i szept próbującej go ukoić matki. Co robić? Jak mu pomóc?

Mija kilka dni… Coś jest inaczej. Czy dobrze słyszę? W chacie panuje cisza! Malec słodko i spokojnie śpi na posłaniu obok swej zmęczonej matki. Nad ich głowami wisi dziwny, tajemniczy przedmiot. Jest okrągły z zaplątaną siecią nitek w środku oraz mnóstwem piórek, koralików i pazurków zwisających ku dołowi. Pierwszy łapacz snów! Matka chłopca wykonała go stosując się do rady starej, mądrej Indianki, która odkryła przyczynę kłopotów małego chłopca. Były nią koszmary, które dręczyły malca ilekroć zapadał w sen. Teraz, dzięki łapaczowi, nocne mary już nie mają wstępu do indiańskiej chaty, a gospodarze mogą odpoczywać bez lęku.

Łapacz snów czy łapacz zła?

Bo łapacz snu filtruje sny. Według przekonań starożytnych Indian, sny nawiedzające ludzi muszą się przez niego przedostać. Gęsta sieć łapacza przepuszcza tylko te pozytywne, dobre oraz miłe. Znajdują one drogę poprzez małe oczka w amulecie i przy pomocy piór wędrują w dół, ku posłaniom śpiących. Sieć zatrzymuje za to nocne mary, które giną wraz z pierwszymi promieniami porannego słońca.

Tradycyjny indiański łapacz snów
fot. Sarah Bailey (galeria Pexels.com)
Tradycyjny indiański łapacz snów / fot. Sarah Bailey

Tradycyjne łapacze snów, robione przez plemiona Indian, wykonywane były ze sprężystej drewnianej obręczy, najczęściej z wierzby. Sieć wyplatano z rzemienia, zwierzęcego włosia lub ścięgien. Wiązania schodziły się spiralnie do środka, zagęszczając swoje oczka do wewnątrz, dzięki czemu przypominały charakterystyczną sieć pajęczą. Każdy element miał swoje znaczenie: koraliki miały pomagać w spełnianiu się snów; pazury gwarantować ochronę; pióra orła dodawały odwagi, a sowy mądrości. Jeśli w łapaczu pojawiał się fragment futra, to po to, by zapewnić wygodę i ciepło. Róg jelenia miał zwiększać powodzenie w trakcie polowań, natomiast drewno modrzewia dawać zdrowie.

Bardzo szybko łapaczom snów przypisano znacznie większą moc. Indianie zaczęli wierzyć, że jego obecność gwarantuje ochronę domu i jego domowników przed wszelkimi złymi mocami. Uznali łapacze za totem, który reprezentuje dobrą energię i pomaga odrzucać złą, bez względu na fakt zapadania w sen; za tarczę dla wszelkich negatywnych mocy, które próbują przekroczyć próg domostwa. Mocowali je już nie tylko przy posłaniu, ale także u wejścia do chaty.

Łapacze z makramy weszły na salony

Podobnie jest dzisiaj. Łapacze snów chętnie wieszamy nie tylko nad łóżkami, naszymi oraz naszych dzieci, ale też w salonach, przedpokojach, a nawet na balkonach. Małe „łapaczyki” widziałam nawet przy lusterkach na przedniej szybie samochodów, a także jako element biżuterii czy wzór na tkaninie lub tapecie. I sami musimy odpowiedzieć sobie na pytanie, czemu to robimy – dla zwykłej ozdoby oraz chęci ocieplenia wnętrza, czy także trochę dla ochrony siebie oraz domu?

Jak wyglądają te indiańskie amulety dzisiaj? Nie ma w nich już ścięgien ani prawdziwych piór czy zwierzęcych pazurów. Zdecydowanie najczęściej wykonywane są z bawełnianych sznurków zamocowanych na metalowej bądź drewnianej ramie. Siatkę wewnątrz obręczy zaplatamy techniką makramy (tak wykonuję łapacze snów w mojej Fabryce) lub też na szydełku. Nie zawsze przypomina ona już pajęczą sieć – czasem jest to gwiazda, kwiat, lub bardziej skomplikowana mandala. Zdarza się, zwłaszcza w łapaczach snów przeznaczonych dla dzieci, że środek wycięty jest z drewnianej sklejki i zawiera imię swojego właściciela. Dół zdobimy makramowymi splotami, tasiemkami, sztucznymi piórkami i koralikami. Pojawiają się rękodzielnicy, którzy z powodzeniem wycinają całe misterne, delikatne wzory siatki z drewna lub rzeźbią je w odlewach z ceramiki.

Wszystko, by nam się podobały i żebyśmy chcieli dekorować nimi rozmaicie urządzone domy. Bo łapacze snów doskonale odnajdują się w różnych stylach wnętrzarskich aranżacji. Bez względu jednak, do których z nich nasze mieszkanie nawiązuje (i czy w ogóle), zawsze wspaniale ocieplają pomieszczenia podkreślając ich przytulny klimat.

Łapacz snów jest boho…

Łapacze snów to ozdoby najchętniej wykorzystywane we wnętrzach urządzanych w bardzo popularnym dzisiaj stylu boho. Nie ma bowiem drugiego stylu aranżacji, który aż tak chętnie sięgałby po różnej maści makramy, kilimy i makatki. Bo styl boho nie lubi pustych ścian, uwielbia za to naturalne materiały, różnorodne, nie pasujące do siebie na pierwszy rzut oka wzory i faktury, a także… starocie. Uwielbia artystyczny nieład, dużą różnorodność i brak sztywnych reguł. Jest wielobarwny, artystyczny i nieskrępowany, wolny jak XIX-wieczna bohema, która dała mu początek. I w ten barwny i nieprzewidywalny styl wolnych dusz indiańskie łapacze snów wpisują się wręcz idealnie!

Makatki i makramy, wśród których mogą znaleźć się nawet łapacze snów, odnajdziemy także we współczesnym stylu rustykalnym. Aranżacje rustykalne uwielbiają bowiem różne ciekawe i klimatyczne dodatki. Ważną rolę odgrywa w nich sztuka ludowa, pamiątki oraz właśnie rękodzieło. Powrót do przeszłości zapewniają drewniane albo wiklinowe meble, koronkowe serwety i firany, haftowane lniane obrusy, ręcznie malowana ceramika, starocie. Zaplecione ręcznie lub za pomocą szydełka łapacze, we wnętrzach utrzymanych w wiejskim (nie koniecznie tylko radykalnie tradycyjnym) stylu, pasują więc jak ulał!

Indiańskim amuletem nie wzgardzi także wnętrze urządzone w stylu vintage (choć nie jest to oczywiście najbardziej typowa dla niego dekoracja). Dekorator vintage to sentymentalny indywidualista, który nie chce mieć mieszkania rodem z katalogu. Kocha stare bibeloty i kryjące się za nimi opowieści. Kolekcjonuje przedmioty z duszą, nieco zniszczone i pokryte rdzą, ale mające swoją własną historię. Mogą być to winyle lub plakaty z poprzedniej epoki, porcelanowe figurki z Ćmielowa, ale czasem także… tajemniczy łapacz snów.

… czasem bywa etno

Ostatnim stylem aranżacji wnętrz, który może romansować z indiańskimi totemami, jest styl etno. Etno lubi wyprawy dookoła świata, do Afryki, Ameryki i na Bliski Wschód. Przywozi z nich rzetelnie wykonane lokalne rzemiosło oraz wszelkie przedmioty o urzekającej urodzie, nawiązujące do miejscowej tradycji i kultury. Więc jeśli miłośnik etno trafi do plemienia żyjącego w dżungli (albo przynajmniej do sklepu z jego wyrobami), niewątpliwie przywiezie stamtąd pamiątkę. Co nią będzie? Może właśnie magiczny łapacz snów!

Jako mieszkaniowa dekoracja łapacze snów są uniwersalne i, jak widać, pasują właściwie wszędzie, bez względu na styl aranżacji czy rodzaj pomieszczenia. Do tego niewątpliwie ocieplają wnętrze i czynią go przytulnym. Z tego powodu zyskują sobie tak wielką popularność. Jako talizmany chroniące domy przed złymi mocami i sennymi koszmarami? No właśnie… Czy wierzymy jeszcze w ich magiczne i nadprzyrodzone właściwości? Na to pytanie musimy odpowiedzieć sobie sami. Podobno jednak kluczową kwestią, która pozwala działać łapaczowi, jest otwartość na jego moc. Osoba, która pragnie skorzystać z siły łapacza, musi zwyczajnie mu na to pozwolić! Skusisz się?